Młoda Polska
Jan Kasprowicz
Dużom się nażył z wami, zacni ludzie
Dużom waszego njadłem się chleba,
Teraz żegnajcie! W drogę mi potrzeba,
W drogę daleką, po śniegach i grudzie.
Wiem: jeśli zechcę pozostać w tym domu,
Ramion mi swoich ta gościnność wasza
Chyba nie zamknie; lecz mnie już przestrasza
Dobroć szlachetnych… Nie mówcie nikomu,
Że nic wam w zamian nie dałem: w samotni,
Do której dążą me stopy pielgrzymie,
Będę miał dosyć czasu, by swe imię
Własnym obarczać wyrzutem: stokrotniej
Rani on duszę, w straszniejsze ją wplata
Koło, niż, zacni ludzie! – ręce świata.
Jan Kasprowicz
Dużom się nażył z wami, zacni ludzie
Dużom waszego njadłem się chleba,
Teraz żegnajcie! W drogę mi potrzeba,
W drogę daleką, po śniegach i grudzie.
Wiem: jeśli zechcę pozostać w tym domu,
Ramion mi swoich ta gościnność wasza
Chyba nie zamknie; lecz mnie już przestrasza
Dobroć szlachetnych… Nie mówcie nikomu,
Że nic wam w zamian nie dałem: w samotni,
Do której dążą me stopy pielgrzymie,
Będę miał dosyć czasu, by swe imię
Własnym obarczać wyrzutem: stokrotniej
Rani on duszę, w straszniejsze ją wplata
Koło, niż, zacni ludzie! – ręce świata.