Ignacy Krasicki
W jedną stronę szli razem i człowiek i zdrowie.
Na początku biegł człowiek; towarzysz mu powie:
„Nie śpiesz się, bo ustaniesz”. Biegł jeszcze tym bardziej.
Widząc zdrowie, że jego towarzystwem gardzi,
Szło za nim, ale z wolna. Przyszli na pół drogi,
Aż człowiek, że z początku nadwyrężył nogi,
Zelżył kroku na środku. Za jego rozkazem
Przybliżyło się zdrowie i odtąd szli razem.
Coraz człowiek ustawał, mając w pogotowiu
Zbliżył się: „Iść nie mogę, prowadź mnie” – rzekł zdrowiu.
„Było mnie zrazu słuchać” – natenczas mu rzekło;
Chciał człowiek odpowiedzieć… lecz zdrowie uciekło.
W jedną stronę szli razem i człowiek i zdrowie.
Na początku biegł człowiek; towarzysz mu powie:
„Nie śpiesz się, bo ustaniesz”. Biegł jeszcze tym bardziej.
Widząc zdrowie, że jego towarzystwem gardzi,
Szło za nim, ale z wolna. Przyszli na pół drogi,
Aż człowiek, że z początku nadwyrężył nogi,
Zelżył kroku na środku. Za jego rozkazem
Przybliżyło się zdrowie i odtąd szli razem.
Coraz człowiek ustawał, mając w pogotowiu
Zbliżył się: „Iść nie mogę, prowadź mnie” – rzekł zdrowiu.
„Było mnie zrazu słuchać” – natenczas mu rzekło;
Chciał człowiek odpowiedzieć… lecz zdrowie uciekło.