Zagadka
Małgorzata Strzałkowska
Pewien Anglik, bawiąc w Polsce,
Wszedł do Przemszy dla ochłody
I wśród ciszy nagle słyszy,
Jak mu szumią Przemszy wody:
„W Kiekrzu żuczek wszedł na buczek,
Zszedł z leszczyny wąż spod Pszczyny,
Do Raciąża pszczoła zdąża,
A dzik dzika nie unika.
W Szczebrzeszynie chrząszcz drży w trzcinie,
Trzódka leszczy w Biebrzy wrzeszczy,
W stronę Zgierza zwierzę zmierza,
Jeż się jeżyć nie zamierza.”
Anglik słucha, słucha, słucha…
Raptem z Przemszy jak nie wrzaśnie:
- Kto wymyślił coś takiego?!
A to polski język właśnie.
Pewien Anglik, bawiąc w Polsce,
Wszedł do Przemszy dla ochłody
I wśród ciszy nagle słyszy,
Jak mu szumią Przemszy wody:
„W Kiekrzu żuczek wszedł na buczek,
Zszedł z leszczyny wąż spod Pszczyny,
Do Raciąża pszczoła zdąża,
A dzik dzika nie unika.
W Szczebrzeszynie chrząszcz drży w trzcinie,
Trzódka leszczy w Biebrzy wrzeszczy,
W stronę Zgierza zwierzę zmierza,
Jeż się jeżyć nie zamierza.”
Anglik słucha, słucha, słucha…
Raptem z Przemszy jak nie wrzaśnie:
- Kto wymyślił coś takiego?!
A to polski język właśnie.