Edmund Wasilewski
Płynie Wisła, płynie, po polskiej krainie,
Zobaczyła Kraków, pewnie go nie minie.
Zobaczyła Kraków, wnet go pokochała
I w dowód miłości, wstęgą opasała.
Nad moją kolebką matka się schylała
I po polsku pacierz mówić nauczała.
Ojcze nasz i Zdrowaś, i Skład Apostolski,
Ażeby nie zginął wielki Naród Polski.
Bo ten naród polski ma ten urok w sobie,
Kto go raz pokochał, nie zapomni w grobie.
Abym, gdy dorosnę, wziął Polkę za żonę,
Bo tylko Polakom Polki przeznaczone.
Niech Francuz Francuzkę, Niemiec kocha Niemkę,
Ja zaś wolę Polkę niźli cudzoziemkę.
I to wszystko razem od matki słyszałem,
Czego nie zapomnę, jak nie zapomniałem.
Płynie Wisła, płynie po polskiej krainie,
A dopóki płynie, Polska nie zaginie!
Płynie Wisła, płynie, po polskiej krainie,
Zobaczyła Kraków, pewnie go nie minie.
Zobaczyła Kraków, wnet go pokochała
I w dowód miłości, wstęgą opasała.
Nad moją kolebką matka się schylała
I po polsku pacierz mówić nauczała.
Ojcze nasz i Zdrowaś, i Skład Apostolski,
Ażeby nie zginął wielki Naród Polski.
Bo ten naród polski ma ten urok w sobie,
Kto go raz pokochał, nie zapomni w grobie.
Abym, gdy dorosnę, wziął Polkę za żonę,
Bo tylko Polakom Polki przeznaczone.
Niech Francuz Francuzkę, Niemiec kocha Niemkę,
Ja zaś wolę Polkę niźli cudzoziemkę.
I to wszystko razem od matki słyszałem,
Czego nie zapomnę, jak nie zapomniałem.
Płynie Wisła, płynie po polskiej krainie,
A dopóki płynie, Polska nie zaginie!