Tymoteusz Rodziszewski
Srebrny i szklany, dwa kubeczki nowe
Zaczęły z sobą rozmowę.
Srebrny rzekł: Ze mnie każdy zapewne pić woli.
Szklany mu opowiadać coś zaczął powoli.
Gdy ktoś spragniony szukając ochłody,
Widząc nalane kubki, chciał się napić wody.
O! ze srebrnego nie chcę! Głośno się odzywa;
Bo może się w nim woda nieczysta ukrywa.
Wolę pić ze szklanego; bo on przezroczysty;
Widać, że w nim napój czysty;
Wziął go więc, spełnił, na miejscu postawił;
Odszedł, i srebrny nietknięty zostawił.
Kiedyśmy jak szkło czyści, otwarci i szczerzy,
Każdy nam łatwiej zawierzy.
Srebrny i szklany, dwa kubeczki nowe
Zaczęły z sobą rozmowę.
Srebrny rzekł: Ze mnie każdy zapewne pić woli.
Szklany mu opowiadać coś zaczął powoli.
Gdy ktoś spragniony szukając ochłody,
Widząc nalane kubki, chciał się napić wody.
O! ze srebrnego nie chcę! Głośno się odzywa;
Bo może się w nim woda nieczysta ukrywa.
Wolę pić ze szklanego; bo on przezroczysty;
Widać, że w nim napój czysty;
Wziął go więc, spełnił, na miejscu postawił;
Odszedł, i srebrny nietknięty zostawił.
Kiedyśmy jak szkło czyści, otwarci i szczerzy,
Każdy nam łatwiej zawierzy.