Stanisław Jachowicz
Przyjdzie czasem bieda wielka,
Nie ma ziarnek dla wróbelka,
I aż wtenczas się pożywi,
Gdy mu dadzą co poczciwi.
Na podwórzu raz kucharka
Posypała kurom ziarnka;
Biedny wróbel ślinę łykał,
I powoli się przymykał.
Stara kura, sknera wielka,
Nie chce nic dać dla wróbelka.
„Ach, ja głód okropny znoszę,
O trzy ziarnka tylko proszę;
Macie tysiąc; o mój Boże!
A wróbelek umrzeć może.”
Biada ci, próżniaku, biada!
Stara kura odpowiada;
Twoja prośba próżna, marna,
Nie dla ciebie nasze ziarna.
A kurczątko to słyszało,
Wróbelkowi ziarnek dało,
I od tych czas przyjaźń wielka,
Łączy z kurczątkiem wróbelka.
Przyjdzie czasem bieda wielka,
Nie ma ziarnek dla wróbelka,
I aż wtenczas się pożywi,
Gdy mu dadzą co poczciwi.
Na podwórzu raz kucharka
Posypała kurom ziarnka;
Biedny wróbel ślinę łykał,
I powoli się przymykał.
Stara kura, sknera wielka,
Nie chce nic dać dla wróbelka.
„Ach, ja głód okropny znoszę,
O trzy ziarnka tylko proszę;
Macie tysiąc; o mój Boże!
A wróbelek umrzeć może.”
Biada ci, próżniaku, biada!
Stara kura odpowiada;
Twoja prośba próżna, marna,
Nie dla ciebie nasze ziarna.
A kurczątko to słyszało,
Wróbelkowi ziarnek dało,
I od tych czas przyjaźń wielka,
Łączy z kurczątkiem wróbelka.