Stanisław Jachowicz
Już słoneczko wstało,
Kwiatki powitało,
A dziecinka śpi w łóżeczku,
I nic nie wie o słoneczku.
Bije ósma godzina:
Przebudza się dziecina,
Nim przetrze oczka, nim wstanie,
Nim zmówi pacierz, nim zje śniadanie,
Nim złoży pościel, posprząta,
Już i dziewiąta.
Po dziewiątej odpoczywa,
A cichutko czas upływa.
Po spoczynku dziecię płoche
Pobawi się znowu trochę,
Idą figle i swawole,
Aż tu i obiad na stole.
Przy obiedzie, odpuść Boże,
Któż o czasie myśleć może.
Po nim dalej do ogródka!
Tam rozrywka niby krótka,
Aż tu już i koło trzeciej,
Do piątej czas jak nie zleci,
I nadejdzie wieczór ciemny.
I ponury i przyjemny.
Bije ósma godzina,
Mrużyć oczka zaczyna,
I dzioneczek upłynął,
Błysnął, mignął i zginął.
Tak i życie człowieka
Cicho, szybko ucieka;
A więc z każdej chwileczki
Korzystajcie dziateczki!
Już słoneczko wstało,
Kwiatki powitało,
A dziecinka śpi w łóżeczku,
I nic nie wie o słoneczku.
Bije ósma godzina:
Przebudza się dziecina,
Nim przetrze oczka, nim wstanie,
Nim zmówi pacierz, nim zje śniadanie,
Nim złoży pościel, posprząta,
Już i dziewiąta.
Po dziewiątej odpoczywa,
A cichutko czas upływa.
Po spoczynku dziecię płoche
Pobawi się znowu trochę,
Idą figle i swawole,
Aż tu i obiad na stole.
Przy obiedzie, odpuść Boże,
Któż o czasie myśleć może.
Po nim dalej do ogródka!
Tam rozrywka niby krótka,
Aż tu już i koło trzeciej,
Do piątej czas jak nie zleci,
I nadejdzie wieczór ciemny.
I ponury i przyjemny.
Bije ósma godzina,
Mrużyć oczka zaczyna,
I dzioneczek upłynął,
Błysnął, mignął i zginął.
Tak i życie człowieka
Cicho, szybko ucieka;
A więc z każdej chwileczki
Korzystajcie dziateczki!