Maria Konopnicka
Co to Józia tam zrobiła,
Że się tak za drzewo skryła,
I oczki się podnieść wstydzi?
Myśli, że jej nikt nie widzi?
Wiem ja, wiem, co to za sprawa!
Panna była zbyt ciekawa,
Co tam mieści słoik który,
I wyjadła konfitury.
Ach, jak brzydko, jak nieładnie!
Jak na sercu jej niemiło!
Każdy teraz ją zagadnie:
„Panno Józiu! Jak to było?”
Nikt nie widział. Prawda, ale
Czyż nie zdradzą oczki, buzia?
Każdy pozna doskonale:
Konfitury zjadła Józia!
Nawet Filuś… Boże drogi!
Ten rozszczeka w całym domu.
-Filuś! Filuś! Tu… do nogi!
Jak tu w oczy spojrzeć komu?...
Wiem już! Pójdę do mamusi,
Powiem wszystko szczerze, pięknie;
Mama mi przebaczyć musi,
Bo mi z żalu serce pęknie.
Co to Józia tam zrobiła,
Że się tak za drzewo skryła,
I oczki się podnieść wstydzi?
Myśli, że jej nikt nie widzi?
Wiem ja, wiem, co to za sprawa!
Panna była zbyt ciekawa,
Co tam mieści słoik który,
I wyjadła konfitury.
Ach, jak brzydko, jak nieładnie!
Jak na sercu jej niemiło!
Każdy teraz ją zagadnie:
„Panno Józiu! Jak to było?”
Nikt nie widział. Prawda, ale
Czyż nie zdradzą oczki, buzia?
Każdy pozna doskonale:
Konfitury zjadła Józia!
Nawet Filuś… Boże drogi!
Ten rozszczeka w całym domu.
-Filuś! Filuś! Tu… do nogi!
Jak tu w oczy spojrzeć komu?...
Wiem już! Pójdę do mamusi,
Powiem wszystko szczerze, pięknie;
Mama mi przebaczyć musi,
Bo mi z żalu serce pęknie.