Fortepian Szopena  
Romantyzm
Cyprian Kamil Norwid
 
I
Byłem u Ciebie w te dni przedostatnie
Niedocieczonego wątku
Pełne jak mit,
Blade jak świt,
- Gdy życia koniec szepce do początku:
„Nie stargam cię ja – nie! –
Ja, u – wydatnię!...”
II
Byłem u Ciebie w dni te przedostatnie,
Gdy podobniałeś – co chwila, co chwila
Do upuszczonej przez Orfeja liry,
W której się rzutu-moc z pieśnią przesila,
I rozmawiają z sobą struny cztery,
Trącając się,
Po dwie – po dwie –
I szemrząc z cicha:
„Zacząłże on
Uderzać w ton?...
Czy taki Mistrz!... że gra…
Choć odpycha?...”
III
Byłem i Ciebie w te dni, Fryderyku!
Którego ręka… dla swojej białości
Alabastrowej – i wzięcia – i szyku
I chwiejnych dotknięć jak strusiowe pióro –
Mieszała mi się w oczach z klawiaturą
Z słoniowej kości…
I byłeś jako owa postać, którą
Z marmurów łona,
Niźli je kuto,
Odejmą dłuto
Geniuszu, wiecznego Pigmaliona! (…)
VIII
Oto – patrz, Fryderyku! To Warszawa:
Pod rozpłomienioną gwiazdą
Dziwnie jaskrawa –
- Patrz, organy u Fary; patrz
Twoje gniazdo:
Owdzie patrycjalne domy stare
Jak Pospolita – rzecz,
Bruki placów głuche i szare
I Zygmuntowy w chmurze miecz.
IX
Patrz! .. Z zaułków w zaułki
Kaukaskie się konie rwą
Jak przed burzą jaskółki,
Wyśmigując przed pułki
Po sto – po sto-
Gmach zajął się ogniem, przygasł znów
Zapłonął znowu – i oto pod ścianę
Widzę czoła ożałobionych wdów
Kolbami pchane-
I znów widzę, acz dymem oślepian,
Jak przez ganku kolumny
Sprzęt podobny do trumny
Wydźwigają… runą… runą…
Twój fortepian!
X
Ten!... co Polskę głosił, do zenitu
Wszechdoskonałości Dziejów
Wziętą, hymnem zachwytu,
Polskę – przemienionych kołodziejów;
Ten sam – runął – na bruki granitu!
I oto: jak zacna myśl człowieka,
Poterany jest gniewami ludzi,
Lub jak – od wieka
Wieków – wszystko, co zbudzi!
I – oto – jak ciało Orfeja,
Tysiąc Pasyj rozdziera go po części
A każda wyje: „Nie ja!...”
„Nie ja!” – zębami chrzęści.

Lecz Ty – lecz ja? Uderzmy w sąsne pienie,
Nawołując: „Ciesz się, późny wnuku!
Jękły – głuche kamienie:
Ideał – sięgnął bruku –„.

Kształtem miłości piękno jest – i tyle,
Ile ją człowiek oglądał na świecie,
W ogromnym Bogu albo w sobie-pyle,
Na tego Boga wystrojonym dziecię;

Tyle o pięknem człowiek wie i głosi-
Choć każdy w sobie cień pięknego nosi
I każdy – każdy z nas – tym piękna pyłem.
Gdyby go czyto uchował w sumieniu,
A granitowi rzekł: „Żyj, jako żyłem” –
(…)
Bo nie jest światło, by pod korcem stało,
Ani sól ziemi do przypraw kuchennych,
Bo piękno na to jest, by zachwycało
Do pracy- praca, by się zmartwychwstało
. (…)
O Polsko! Pieśnią Pan Bóg cię zapała,
Aż rozgorzejesz jak lampa na globie,
I chłop, co nieraz rąbie u Moskala,
Dla onej pieśni robi, co jest w tobie,
Dla onej, która to Carstwo rozwala!...

Rzecz dziwna… wszakże
Jeszcze są dziwniejsze –
Pieśń twa – o Polsko! –
Przeszła już ciemniejsze
I na świeczniku staje ze skrzydłami
Złotymi…, także dźwięk, co gra harfami
I polonezem przechodzi Europę-
I tylko kształtu nie masz dla wnętrzności:
-Alabastrową jakoby kanopę
Dłutując, bryły zawsze nam za drobne
I zawsze formy do obcych podobne…
FUNDACJA ORSZAK TRZECH KRÓLI
 
ul. Bysławska 84
04-993 Warszawa
tel. 517 850 658
kontakt(at)lektar.pl